Na początku w drodze wyjaśnienia – zupa krem z zielonych resztek, to nie pomyłka, ale przemyślana strategia. Polega ona na zużyciu wszelkich zielonych „odpadków” i resztek, jakie posiadasz w odmętach lodówki i zamrażalki. Jest to przepis tak samo ekonomiczny, jak pyszny. Jest w nim kilka, moim zdaniem, obowiązkowych składników. Must have na krem z zielonych resztek to mrożony groszek, ziemniak (no OK, ziemniak akurat nie jest zielony 😛 ), no i oczywiście woda i przyprawy. Pozostałe składniki będą pozytywnym efektem ubocznym sprzątania lodówki bądź przygotowania innych dań. Same plusy – ograniczasz do minimum wyrzucanie jedzenia, najadasz się, no i jesteś trendy – zielone jest w modzie 😀
Przydadzą Ci się drobno posiekane łodygi z brokuła, czy dokładnie umyte liście rzodkiewki. Tak, rzodkiewki – wszyscy je wyrzucają, a można z nich przyrządzić przepyszne pesto! Odłamujesz kawałki zielonych szparagów? Kiedy odkroisz od tych resztek białą część, resztę wrzuć do garnka z zielonymi „odpadkami”. Liście brukselki, kilka podsuszonych już szparagów, które samotne leżą na dnie szuflady w lodówce też są ekstra! Zapomniana resztka roszponki czy rukoli zostawiona „na później”. No i jeszcze zamrażalka – w niej też zwykle jest wiele skarbów. U mnie na przykład często są to resztki szpinaku czy jarmużu. Tak naprawdę wszystko co zielone nadaje się do tego przepisu. Bądź ekonomiczną szefową kuchni w swoim domu i przeszukaj ją w poszukiwaniu skarbów.
Krem z zielonych resztek obecnie serwuję Mężowi memu osobistemu na drugie śniadanie bądź podwieczorek. Świetnie nada się również dla gości jako odmiana od standardowego rosołu. Będzie rewelacyjny z pysznymi, maślanymi grzankami z pesto z suszonych pomidorów – tak dla kontrastu kolorystycznego i smakowego :*