Szanuj męża swego, możesz mieć gorszego – słyszałaś gdzieś takie powiedzenie? Prawda to, moje miłe, prawda, ale nie dotyczy ona mnie. Znienawidzicie mnie za to. Wiem o tym, ale i tak nie przeproszę. Bo ja dbam o męża swego bo mam najlepszego 🙂
Budzi mnie buziakiem i śniadaniem. Uśmiecha się do mnie czule, ciągle i kochająco. Trzyma mnie za rękę w dobrych i złych chwilach. Nauczył się stać za mną murem. Codziennie mi pokazuje ile jestem warta. Kocha mnie, tak aż i tak po prosu. Zasłużył na to, by o niego dbać. Bo kto, jak nie on.
Wczoraj był dzień faceta. W sumie nigdy go nie obchodziłam. Jakoś nie lubię takich „świąt” które mówią – dzisiaj kochaj bardziej niż jutro. Jednak akurat ten dzień stał się dla mnie motywacją. M. wrócił z pracy, dostał przykaz przebrania się w coś ładnego i jasny komunikat –wychodzimy. Spakowaliśmy młodego i pojechaliśmy na szybkiego burgera. Młodzian dostał swojego naleśnika. Losie, jak on się z niego cieszył! Ta szczera radość dziecka jest nie do podrobienia! Żaluję ty ko jednego – że tak długo na to czekałam. Bo takie spontaniczne, krótkie wyjścia mają w sobie pewien urok. No i ego M. zostało połechtane zupełnie zasłużenie.
Dzień Faceta podobno przypada on na 30 września. Czytałam też o tym, że jest 10 marca. Mówią, że my – kobiety jesteśmy niezdecydowane, a sami łakomie chcą obchodzić swój dzień dwa razy do roku J Jednak każdy pretekst jest dobry, żeby wyjść razem. Wyjątkowo nie robiłam nic sama, bo i ja czasem potrzebuję wyjść zjeść coś na mieście. Nie zawsze mam ochotę stać przy garach jeszcze wieczorem.
Było zabawnie, luźno, bez zbędnej spinki . Może trochę za krótko. Wyjście z niespełna dziewięciomiesięcznym dzieciem jest obarczone pewnymi granicami. Nawet bezustanne układanie mu na tacce chrupek nie jest w stanie ich za mocno nagiąć. Nie zepsuło to jednak wartości tego wyjścia. Bo faceci też muszą czuć się potrzebni, docenieni i połechtani (jeśli na to zasłużyli). Mój M. jest łasy na komplementy bardziej niż nie jedna z nas. Nie pomylę się za bardzo, jeśli pokuszę się o stwierdzenie, że większość mężczyzn tak ma. Jeśli to tego jeszcze dasz mu dobrze zjeść i ładnie się ubierzesz w Twój najszczerszy uśmiech – zrobisz mu niesamowitą frajdę! Tak niewiele potrzeba, żeby napełnić dobrą energią przestrzeń pomiędzy młodymi rodzicami.
Z jednej strony mam nadzieję, że M. akurat tego postu nie przeczyta, bo obrośnie jeszcze bardziej w piórka (jeśli się da :P). Z drugiej, to mogłaby być świetna okazja, żeby zobaczył, że wiem, jaki jest dla mnie dobry. Bo świetny z niego facet. Serio. Ze świecą takiego szukać (i nie, nie oddam :)). Jest typem z mega poczuciem humoru, przystojnym, dobrym, dbającym o mnie w mniej lub bardziej okrzesany sposób. Za naszym dzieckiem wskoczyłby w ogień! Mam wszystko, czego mi potrzeba do szczęścia. Mam swoich dwóch mężczyzn – tego dużego i tego małego.