Zwykle jest to jakoś tak: wchodzisz do sklepu lub na rynek i nie wiesz jeszcze, że kupisz dynię. Jednak ją kupujesz. Przynosisz do domu i za nic w świecie nie masz pomysłu co z nią zrobić! Tutaj z pomocą przychodzę ja i podsuwam Ci przepis na dynię w 10 odsłonach 🙂
Dzień jak codzień
Kiedy wstajesz rano, wyglądasz przez okno i widzisz jak Twój termometr pokazuje zatrważająco niskie temperatury błagając jednocześnie o wpuszczenie go do środka wówczas takie ciepłe śniadanie to będzie to, za co Twoje ciało Ci podziękuje. Zapiekana owsianka bananowa to super wybór i dla zapracowanych, i dla dzieci.
W samej konsystencji znacząco rożni się od klasycznej wersji owsianki podawanej w miseczce z owocami. Masa, jaka powstaje po połączeniu banana, mleka i płatków owsianych bardziej przypomina w swojej strukturze ciasto, niż owsiankę. Całość jest raczej zwarta,gęsta i bardzo sycąca.
Mówiłam już że jest banalna w przygotowaniu? Wystarczy wszystko razem wymieszać i wstawić do piekarnika. Nie trzeba jej pilnować, mieszać. Nie wymaga od Ciebie żadnego zachodu, dzięki czemu możesz spokojnie ten czas wykorzystać na perfekcyjny makijaż lub wypicie na spokojnie kawy na dobry początek dnia 🙂
Zapiekana owsianka bananowa dla około 3 osób:
- 2 banany (najlepiej takie lekko plamiaste na skórce – to znak, że są baaaardzo słodkie 🙂 )
- 1 i 3/4 szklanki mleka
- 1 i 1/2 szklanki płatków owsianych
- 2 jajka
- 4 łyżki brązowego cukru
- 3 łyżki miodu
- 1 płaska łyżeczka cynamonu
- 1/4 łyżeczki mielonego kardamonu
- ok 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- masło do wysmarowania foremek lub formy (jeśli używasz silikonowych, to nie ma takiej potrzeby)
Opcjonalnie jako dodatek:
- orzechy
- suszone owoce
- jogurt grecki do podania
Piekarnik rozgrzej do standardowej temperatury 180 stopni.
W misce rozgnieć banany za pomocą widelca. Do bananów dodaj jajka, połowę cukru, miód, cynamon, kardamon, sól i proszek do pieczenia. Wszystko razem porządnie wymieszaj. Na końcu dodaj płatki owsiane oraz mleko i ponownie połącz składniki.
Masę przełóż do wysmarowanej masłem jednej formy lub kilku mniejszych. Ładnie wyrównaj i przykryj wierzch folią aluminiową.
Wstaw do nagrzanego piekarnika na środkową kratkę na 25 minut. Po tym czasie zdejmij folię i posyp owsiankę pozostałą ilością cukru. Piecz przez kolejne 10 minut (najlepiej z zapiekaniem od góry, żeby cukier ładnie się skarmelizował 🙂
Zapiekana owsianka bananowa najlepiej smakuje podana jeszcze ciepła, z dodatkiem jogurty z miodem. Ja jeszcze czasem posypuję ją orzechami i malinami 🙂 Pyyyyyyyycha!
Smacznego
Gosia
W oryginale powinna być tutaj wołowina, a nie powinno być pomidorów, ale cóż – przecież kuchnia jest od tego, aby się w niej smacznie bawić, czyż nie? Porc Bourguingnon, czyli pieczony gulasz wieprzowy z pomidorami w totalnie moim wydaniu będzie Cię bawił swoją łatwością w wykonaniu. Będzie cieszył Twój najedzony pysznym daniem brzuch. Natomiast Twój portfel naprawdę Ci za to danie podziękuje!
Nie daj się zwieść, a już z pewnością nie daj się przestraszyć dość długiej liście składników i opisowi przygotowania. W tym przypadku (jak i w wielu innych) pozory naprawdę mylą.
W oryginalnym wykonaniu tego dania potrzebowałabyś ciężkiego, mocno nasyconego wina, najlepiej jakby był to właśnie Burgund. Ja nie miałam, więc użyłam innego, jakiś resztek z zamrażalki (teraz wpadłam na pomysł, że takiego nasycenia można dodać poprzez dolanie odrobiny soku z czarnych porzeczek, ale nie próbowałam, więc za efekty nie odpowiadam 🙂 ).
To danie jest idealne na szpan nie tylko wśród znajomych, ale również w oczach bliskiej osoby. Danie na randkę? Proszę bardzo! Powiedz, że przygotowanie tej pysznej kolacji zajęło Ci trzy godziny, a masz gwarantowane plus dziesięć do zajebistości 🙂
Składniki na pieczony gulasz wieprzowy dla około 4-6 osób:
- ok 1 kilograma dość chudego mięsa wieprzowego (ja użyłam szynki)
- 150 g dobrej jakości boczku wędzonego (albo w plasterkach, albo w kawałku)
- 1 puszka pomidorków koktajlowych w puszce (ew. ok 200 g pomidorków i pół puszki przecieru pomidorowego)
- 2 czerwone cebule
- ok. 10 szalotek (opcjonalnie, ja tym razem nie miałam, ale jeśli dostaniesz to polecam, bo smakują wybornie)
- 4 spore marchewki
- 2 pietruszki
- 1 mały por
- 2 łodygi selera (jest mniej nachalny w smaku niż jego bulwa, no i nie rozgotowuje się na nieprzyjemny w smaku selerowy budyń)
- 200 g pieczarek
- kilka suszonych grzybków (opcjonalnie, ale wg mnie warto je dodać – dają niesamowity aromat)
- 3 łyżki mąki 1
- 3 łyżki oliwy 1
- 2 łyżki masła
- 200 ml czerwonego wina wytrawnego lub półwytrawnego (ja mam pomrożone resztki, ale kto broni otworzyć nową butelkę? 🙂
- 300 ml bulionu (może być z bulionetki lub mrożony)
- 1 łyżeczka suszonego tymianku lub kilka drobno posiekanych gałązek świeżego tymianku
- 2 listki laurowe
- sól i pieprz do smaku
Pieczony gulasz wieprzowy – Wykonanie:
Standardowo zacznij od mięsa. Oczyść je ze zbędnych błonek i pokrój w spore, około trzy do czterech centymetrowe kawałki. Przełóż je do miski i równomiernie oprósz dwoma łyżkami mąki, solą i pieprzem. W tym czasie na patelni podsmaż pokrojony boczek (albo w paski – jeśli był plasterkowany, albo w kostkę, jeśli był w kawałku). Podsmażony zdejmij z patelni, ale pozostaw na niej wytopiony z boczku tłuszcz. Do patelni dodaj łyżkę oliwy i partiami na większym ogniu podsmażaj kostki mięsa, tak, aby nabrały koloru. Gdy jedna się podsmaży – zdejmij z patelni i podsmaż kolejną, w razie konieczności dodawaj oliwę przed smażeniem.
Marchewkę i pietruszkę pokrój w większe kawałki (ja przecięłam je wzdłuż na pół i na kawałki odpowiadające wielkością mięsa). Cebulę pokrój w piórka. Pora, podobnie jak łodygi selera, pokrój w półksiężyce. Jeśli masz szalotki – obierz je tylko z łupinki i przekrój wzdłuż na pół. Pieczarki pokrój na połówki lub ćwiartki – zależnie od tego, jak są duże. Suszone grzybki zalej odrobiną wrzącej wody.
Gdy mięso będzie podsmażone – odłóż je z pozostałą częścią na bok. Wykorzystując ciągle tą samą patelnię dodaj do niej jedną łyżkę oliwy i dwie łyżki masła, a następnie wrzuć przygotowane wcześniej warzywa. Wszystko odrobinę posól i popierz czarnym pieprzem, dodaj liście laurowe oraz łyżkę mąki, wymieszaj dokładnie. Podsmażaj pilnując aby mąka się nie przypaliła około pięciu do maksymalnie dziesięciu minut.
Do warzyw wlej wino i poczekaj, aż alkohol odparuje. Po około 3 minutach dodaj bulion, pomidory, suszone grzybki wraz z wodą w której się namaczały, wszystko zagotuj dodając w między czasie tymianek i ew sól i pieprz do smaku. Teraz czas na główną gwiazdę dania, czyli mięso i boczek – dodaj je do warzyw. Wszystko powinno być przykryte płynem.
Naczynie szczelnie przykryj i wstaw do nagrzanego do 150 stopni piekarnika na 3 godziny. Na pół godziny przed końcem – odkryj danie, ale nadal nie mieszaj.
Podanie 🙂
Mówiąc szczerze – Porc Bourguingnon, czyli pieczony gulasz wieprzowy z pomidorami najlepiej mi smakuje dnia następnego – ponownie podgrzany w piekarniku – góra i dół, 170 stopni przez pół godziny. Mega!
Idealnie smakuje ze świeżą, francuską bagietką, ale nasze polskie kopytka dadzą radę 🙂 Mój Mąż zajadał się tym gulaszem łącząc go z kaszą pęczak – ze wszystkim co wchłonie chociaż trochę tego pysznego sosu będzie przepysznie.
Smacznego!
Gosia
Kurczak to dość popularne mięso w naszej kuchni i jestem bardziej niż pewna, że nie jesteśmy w tym odosobnieni. Trudno się dziwić, gdyż jest to mięso względnie tanie oraz łatwe w przyrządzeniu i podaniu. Jest też dosyć wdzięcznym mięsem pod względem łatwości nadawania aromatu i smaku. Wystarczy kilkanaście minut w odpowiednio dobranej marynacie, a już mięso ma zgoła odmienny smak od tego pierwotnego. Stąd moja opinia – kurczaka może czasem dość, ale zawsze się do niego wraca.
I tutaj proponuję eskalopki z kurczaka w sosie cytrynowym z dodatkiem cudownego, lekko pikantnego różowego pieprzu w całych ziarnach. Mówię Ci, to danie jest mega proste, a zarazem taaaaak pyszne, że aż strach 🙂 Potrzebujesz na jego przygotowanie nie więcej niż pół godziny, a tak naprawdę, jak się uwiniesz i dobrze zorganizujesz to i dwadzieścia minut będzie wystarczające.
Te eskalopki z kurczaka (czyli po prostu cienkie kotleciki) są przyrządzone prosto, a przede wszystkim – KRÓTKO. I to jest tutaj najważniejsze, bo dzięki temu są soczyste i pyszne. Cytrynowy sos idealnie komponuje się z delikatnym mięsem z kurczaka. Ja całe danie z bardzo modną teraz kaszą quinoa, czyli inaczej z komosą ryżową. Ugotowałam ją na sypko z mrożonymi liśćmi szpinaku, a na sam koniec dodałam zielone oliwki w całości, które dodały jej fajnej słoności.
Składniki na eskalopki z kurczaka w sosie cytrynowym:
- jedna podwójna pierś z kurczaka
- 1 łyżki mąki pszennej
- sól i czarny pieprz
- 1/4 łyżeczki suszonego tymianku
- 1 łyżeczka przyprawy z suszonych pomidorów (możesz pominąć)
- 3 łyżki masła
- 1 łyżka oliwy
- 400 ml bulionu
- 50 ml śmietanki słodkiej – ok 30%
- ok 2 łyżki miodu
- sok z połowy soczystej cytryny
- ok. 1/4 łyżeczki chili w proszku
- 1 łyżka ziaren różowego pieprzu
Dodatkowo do podania użyłam:
- 1 szklanka kaszy quinoa
- ok. 1 szklanki mrożonych liści szpinaku
- 1/2 szklanki zielonych oliwek bez pestek
- sól
Eskalopki z kurczaka w sosie cytrynowym – wykonanie:
Piersi z kurczaka opłucz pod bieżącą chłodną wodą i bardzo dokładnie osusz papierowymi ręcznikami. Następnie każdą z nich przekrój wzdłuż na pół – tak aby powstały cztery kotleciki z dwóch piersi. Mięso przykryj folią spożywczą i rozklep przy pomocy wałka na cienkie eskalopki – około centymetra każdy. Ważne jest aby miały taką samą grubość. Następnie każdą część przypraw solą, świeżo zmielonym czarnym pieprzem oraz jeśli masz – suszonymi pomidorami w proszku. A następnie delikatnie obsyp jedną sporą łyżką mąki – chodzi tylko o to, aby miały na sobie cieniutką jej warstwę, a nie były wręcz nią zapanierowane.
Na patelni rozgrzej 1 łyżkę masła z 1 łyżką oliwy (ja użyłam masła klarowanego – w ilości dwóch łyżek już bez oliwy) i obsmaż eskalopki z każdej strony po nie więcej niż półtorej minuty – mają nabrać ładnego, delikatnego koloru, więc płomień pod patelnia powinien być raczej średni. Obsmażone z obu stron mięso ułóż w naczyniu lub na blasze wyłożonej papierem do pieczenia tak, aby nie było ułożone na sobie. Wstaw do nagrzanego do 190 stopni piekarnika i piecz przez 10 minut.
Na używanej do mięsa patelni możesz spokojnie przygotować sos. Do rozpuszczonych dwóch łyżek masła dodaj łyżkę mąki i chwilę podsmaż zasmażkę ciągle ją mieszając, aby się nie przypaliła. Do masła z mąką dodawaj stopniowo bulion lub rosół (ja miałam zamrożony z TEGO przepisu). Ważne, żebyś szczególnie na początku mieszała zawartość patelni, aby nie porobiły się grudki. Następnie dolej część soku z cytryny (łatwiej dolać więcej niż „odlać”), dodaj miód, różowy pieprz oraz przyprawy – chili, tymianek i sól do smaku. Na koniec słodkie zwieńczenie w postaci śmietanki. Cały sos niech się pogotuje kilka minut na średnim ogniu, aż ładnie zgęstnieje. Powinien mieć wyraźny kwaskowaty smak, ale przełamany słodkością miodu oraz pikantnością różowego pieprzu.
Eskalopki z kurczaka w sosie cytrynowym z różowym pieprzem podałam z kaszą quinoa ugotowaną w tym samym garnku ze szpinakiem do której na końcu dodałam zielone oliwki. Świetny obiad nie tylko na co dzień, ale również od święta. Polecam również na randkową kolację ze śniadaniem 🙂
Smacznego
Gosia
Pyszne, kruche, słodko – kwaśne ciasto, to właśnie świąteczna tarta jabłkowo żurawinowa. Nie tylko pięknie się prezentuje, ale również cudnie smakuje. Kruchy spód z dodatkiem przyprawy do pierników jest bardzo wyraźny w smaku. W połączeniu z żurawiną daje iście świąteczny klimat. Całości wspaniale dopełniają świąteczne gwiazdki z kruchego ciasta.
Jeśli chodzi o wykonanie, to jest naprawdę banalnie proste. Przeczytasz zaraz skład ciasta, a tam zaskoczenie – smalec? Właśnie tak, nie pomyliłam się. OK, możesz zamiast niego użyć tej samej ilości masła, ale to właśnie ten tłuszcz, w połączeniu z krupczatką dadzą pożądany efekt, jaki powinna mieć świąteczna tarta jabłkowo żurawinowa. Mąka krupczatka oraz smalec gwarantują uzyskanie super kruchego ciasta, które będzie się wręcz rozpływało w ustach!
Składniki na kruchy spód:
- 230 g mąki pszennej
- 20 g mąki krupczatki
- 85 g masła
- 40 g smalcu
- 60 g drobnego cukru do wypieków
- 1 jajko
- 1 opakowanie przyprawy do pierników (dla uzyskania świątecznego klimatu)
Wypełnienie:
- ok. 4 – 5 jabłek
- szklanka mrożonej (nie suszonej) żurawiny)
- garść suszonej żurawiny
- laska cynamonu
- 1 płaska łyżeczka mielonego cynamonu
- ok 100 g cukru
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 1 łyżka masła
Świąteczna tarta jabłkowo żurawinowa – wykonanie:
Wszystkie składniki na kruchy spód umieść w misce i zagnieć ciasto. Ja używam do tego celu robota z hakiem do ucierania ciasta, ale gdy dzieci śpią wykonuję tę pracę ręcznie. Używam tutaj masła o temperaturze pokojowej, gdyż i tak później gotową kulę chłodzę w lodówce. Ważne, żebyś taką kulę z kruchego ciasta owinęła szczelnie folią (najlepiej, jeśli ją od razu lekko spłaszczysz, będzie się łatwiej wałkowało). Przez około godzinę chłodzę takie ciasto w lodówce. Natomiast nic mu nie zaszkodzi, jeśli zostawisz je tam na całą noc. Kruche ciasto znakomicie nadaje se również do mrożenia – pamiętaj o tym 🙂
Świąteczna tarta jabłkowo żurawinowa nie może obyć się bez pysznej, kwaskowatej masy! Jabłka obierz ze skóry, usuń gniazda nasienne, pokrój w małe kawałki. Wrzuć na patelnię z łyżką masła i połową cukru. Dodaj świeżą żurawinę, laskę cynamonu, cynamon w proszku. Duś na średnim ogniu, pod przykryciem przez około pół godziny. Przy użyciu blendera doprowadź masę do gładkości jednocześnie powoli dosypując przesianą mąkę ziemniaczaną. Dodaj suszoną żurawinę i sprawdź, czy masa nie jest za kwaśna – jeśli tak, to dosyp cukru do smaku. Nie przesadź jednak z ilością cukru – masa powinna być kwaskowa, taki jej urok. Na sam koniec dosyp garść suszonej żurawiny.
Ciasto wyjmij z lodówki i rozwałkuj. Dla ułatwienia możesz to zrobić pomiędzy dwoma kawałkami papieru do pieczenia – wówczas ciasto nie będzie Ci się lepiło do wałka. Jeśli się przerwie – nie panikuj – nadlepisz 🙂 Z brzegów ciasta powycinaj świąteczne gwiazdki (ja swoje wycinałam odręcznie, więc brak foremki Cię nie tłumaczy w ogóle 🙂 Resztą ciasta wylep foremkę do pieczenia. Ja żyłam prostokątnej, ale możesz spokojnie użyć standardowej, okrągłej. Podziurkuj ciasto widelcem. Wylepioną formę wstaw przykrytą folią na pół godziny do lodówki – żeby ciasto ładnie się ściągnęło.
Na tak przygotowane ciasto wyłóż masę jabłkowo żurawinową do samej góry (nie będzie zwiększała swojej objętości). Udekoruj ładnie wcześniej wyciętymi gwiazdkami. Wstaw do nagrzanego piekarnika i piecz w 180 stopniach, na środkowej kratce, z funkcją pieczenia góra i dół. Ja piekłam 46 minut, ale to wszystko zależy od piekarnika. Ciasto powinno być ładnie zarumienione i być twarde na wierzchu – skruszeje po ostygnięciu, jak kruche ciasteczka 🙂
Przestudzone ciasto udekoruj ładnie cukrem pudrem i na przykład płatkami migdałowymi.
Voila! Świąteczna tarta jabłkowo żurawinowa gotowa na świąteczny stół!
Smacznego,
Gosia
Takie prawdziwkowe risotto rozwala system, serio! Nie jadłam w życiu lepszego risotto z grzybami mówiąc nieskromnie. Jak większość przepisów u mnie jest stosunkowo łatwe i na tyle szybkie, na ile może być szybkie w przygotowaniu risotto. To, czego potrzebujesz, to kilka dobrej jakości składników. Grzyby mogą być mrożone, ale nie rozmrożone wcześniej, bo cały ich smak wyparuje wraz z rozmrożoną wodą. Jedyne czego od Ciebie to danie wymaga, to odrobina pamięci, przygotowania i ciepła w nie włożonego.
Według mnie świetnie nadaje się na romantyczne spotkanie, mały rodzinny obiad, spotkanie z przyjaciółmi. Pomimo tego, że jest to raczej jesienne danie, to świetnie nada się również w zimowej odsłonie. Posyp je rozbitymi w moździerzu orzechami oraz kilkoma kroplami oleju truflowego, a świetnie odnajdzie się na świątecznym stole!
P.S. Wstyd się przyznać, ale te zdjęcia czekały na opisanie i opublikowanie od półtora miesiąca, ale jednak cieszę się, że wreszcie się udało je opublikować 🙂
Prawdziwkowe risotto – składniki:
- 200 g ryżu do risotto (np. arborio)
- 3 łyżki oliwy z oliwek
- 3 łyżki masła
- 2 ząbki czosnku (polskiego, nie chińskiego 🙁 )
- około 5 świeżych borowików lub spora garść mrożonych 150 – 200 g (jeśli masz możliwość możesz podwoić ilość grzybów)
- 3-4 gałązki świeżego tymianku (lub 1.5 łyżeczki suszonego)
- 1 średnia cebula
- 30 ml białego, wytrawnego wina (opcjonalnie)
- 20 -30 g tartego parmezanu
- sól i pieprz do smaku
- około 1 litra bulionu warzywnego (możesz użyć spokojnie bulionetki, jeśli nie masz innej możliwości)
Opcjonalnie do bulionu:
- około 10 sztuk suszonych grzybów namoczonych przez całą noc (wraz z wodą w której się moczyły)
- kilka gałązek tymianku
- sól i pieprz do smaku
Wykonanie risotto:
Do przygotowania wywaru grzybowego warto kilka godzin wcześniej, a najlepiej na całą noc namoczyć w szklance zimnej wody suszone grzyby. Następnie do gorącego bulionu jarzynowego dodać namoczone grzyby wraz z wodą moczenia i gałązkami tymianku. Całość należy powoli zagotować i doprawić do smaku. Po zagotowaniu pozostaw na małym ogniu, aby bulion miał cały czas temperaturą bliską wrzenia.
Na dużą i dosyć głęboką patelnię dodaj po jednej łyżce oliwy i masła – podsmaż pokrojoną w drobną kostkę cebulę wraz z czosnkiem (może być przeciśnięty przez praskę). Nie powinny nabrać koloru, a zmięknąć i się zeszklić. Dodaj pokrojone w plastry grzyby, posyp je połową listków tymianku, odrobiną soli i pieprzu i wraz z drugą łyżką masła podsmażaj na większym ogniu, mieszając je od czasu do czasu aż się ładnie zarumienią. Usmażone grzyby przełóż na talerz.
Na patelnię dodaj łyżkę oliwy i dodaj wyłowione suszone grzyby (jeśli z nich korzystałaś). Po kilku minutach wsyp na patelnię z suszonymi grzybami ryż arborio, posypujemy go szczyptą soli (wywar i grzyby też są słone, więc warto być tutaj oszczędnym). Podsmażaj mieszając na średnim ogniu, aż stanie się lekko szklisty (po około dwóch minutach). Dodaj wino i poczekaj aż odparuje. Jeśli nie używasz wina, od razu dodaj jedną chochlę bulionu grzybowego. Od momentu dodania bulionu zmniejsz płomień i ciągle mieszaj prawdziwkowe risotto. Systematycznie dodawać po łyżce bulionu, gdy poprzednia praktycznie odparuje. Cały proces zajmie około dwudziestu minut. Pod sam koniec dodaj wcześniej podsmażone grzyby. Mi w tym przypadku nie do końca odpowiadał ryż al dente, więc przygotowywałam ryż kilka minut dłużej – aby w efekcie był bardziej kleisty i kremowy. Natomiast pamiętaj, że nie cały bulion musi się wchłonąć – nie to jest wyznacznikiem (to co Ci zostanie, możesz spokojnie zamrozić).
Wyłącz płomień pod ugotowanym ryżem i dopiero teraz dodaj ostatnią łyżkę masła, starty ser i pozostałe liście tymianku. Ser i masło pięknie zagęszczą całe danie, które stanie się kremowe i sycące oraz pełne smaku! Przykryj i pozostaw na około dwie minuty. Dopiero po tym czasie podawaj.
Gwarantuje przepyszne emocje!
Smacznego,
Gosia
Knedle ze śliwkami to coś, co w moim rodzinnym domu było raczej rarytasem. Nie ze względu na cenę dania, bo tak jest bardzo niska, ale ze względu na pracochłonność. Było nas sześcioro, w tym czterech chłopa. Przygotowanie tylu knedli, coby całe towarzystwo zległo nasycone kosztowało moją Mamę wiele stania przy kuchni, co niekoniecznie było spełnieniem jej marzeń w wolnej chwili 🙂
Nas jest mniej – można powiedzieć, że jedzących jest dwa i pół, więc jest łatwiej. No i przepis mam fajny – prosty i pyszny w efekcie. Nic się nie rozpada, nie klei, nie jest twarde… chyba zaraz wyskoczę do sklepu po kolejną partię śliwek. Właśnie! Jakie śliwki? Na knedle ze śliwkami najlepsze są te, które są mniejsze. Dlaczego? Bo mają małą pestkę i bez problemu umieścisz całą (wydrylowaną) śliwkę w knedlu. Umieszczenie jej całej, a nie połówki daje praktycznie gwarancję na to, że z knedla wypłynie sok po przekrojeniu, a nie wypłynie on w ciasto tworząc zakalec. No i dzięki całej śliwce sama kluska będzie bardziej krągła i delikatniejsza – bo nie napchana ciastem.
Czas przygotowania: 45 minut
Ilość osób: 3 do 4
Składniki:
- 500 g ziemniaków
- 200 – 250 g mąki pszennej
- ok 50 g mąki do podsypania blatu/stolnicy
- 1 łyżeczka soli
- 4 łyżki cukru
- 1 łyżka cynamonu
- 500 g śliwek
Knedle ze śliwkami – wykonanie:
Ziemniaki ugotuj w osolonej wodzie i jeszcze gorące przeciśnij przez praskę do ziemniaków (ciepłe dużo łatwiej się przeciskają). Pozostaw je do przestygnięcia. Ja jeśli mogę gotuję i ziemniaki dzień wcześniej, wieczorem.
Gdy będziesz miała już ostudzone ziemniaki, przygotuj nadzienie do knedli. Umyj, osusz i delikatnie nakrawając śliwkę usuń z niej pestkę. Postaraj się, aby jej nie przekroić całkowicie, niech dwie połówki pozostaną złączone 🙂 Do środka wydrążonej śliwki wsyp cukier wymieszany z cynamonem. Możesz zrobić tak teraz z każdą śliwką, lub na bieżąco wsypywać cynamonową mieszankę – jak wolisz. Pamiętaj tylko, że cukier uwalnia soki z owoców, więc gdy będą one długo leżeć nim wypełnione – mogą zacząć puszczać soki. Liczy się tempo 🙂
Ostudzone ziemniaki połącz z dwustoma gramami mąki (dodaj resztę, jeśli ciasto będzie bardzo kleiło się do rąk, dużo tutaj zależy od użytych ziemniaków), jajkiem oraz solą. Z przygotowanego ciasta formuj wałki i odkrawaj mniejsze kawałki, które delikatnie rozpłaszcz.
Pojedynczego placuszka ułóż we wgłębieniu lewej dłoni (dla praworęcznych) – tworząc jakby łódeczkę. Po środku połóż śliwkę z cukrem i cynamonem i prawą ręką nawiń ciasto na śliwkę, a następnie roluj w dłoniach aż powstanie kulka. Postaraj się aby ciasta było jak najmniej. Dla ułatwienia na dłoń za każdym razem nasyp trochę mąki, aby ciasto się nie kleiło. Odkładaj na posypane mąką talerze lub blat.
W dużym garnku zagotuj sporą ilość osolonej wody. Knedle ze śliwkami wrzucaj do wrzątku partiami i natychmiast przykryj pokrywką. Gotuj około czterech minut od czasu ich wypłynięcia, ale już na zmniejszonym ogniu i bez przykrywki.
Wyjmij łyżką cedzakową na talerze, z których przed podaniem pamiętaj o zlaniu wody.
Knedle ze śliwkami świetnie smakują ze śmietaną i cukrem. Ja lubię też je delikatnie odsmażyć na patelni z masłem, bułką tartą i cukrem.
Serio, pycha!
Smacznego,
Gosia
Nie będę Cię oszukiwała – kluski leniwe to jedne z najprostszych klusek ever jakie możesz zrobić. Są expresowe, nie wymagają wcześniejszych przygotowań, gotowania, studzenia i innych tego typu dupereli, na które często nie mamy ani czasu, ani ochoty.
Nie dalej jak wczoraj wróciliśmy stosunkowo późno do domu. Generalnie – młodzież już powinna być po kąpieli i układać się do snu, a tu jeszcze starszak chce zjeść kolację. Z nadzieją w głosie zaproponowałam mojemu dwuipółletniemu synowi mleczko w butelce, z której korzysta własnie w takich ekstremalnych sytuacjach. Jakże moje oczekiwania znacząco minęły się z rzeczywistością, gdy młodzian z pełnym przekonaniem rzekł: „Mamo, chcę kluski leniwe, Twoje są najlepsie!”…. Jak myślisz, co zrobiłam?
Of course, że dostał leniwe, tym bardziej, że przed wyjściem w gości, tknięta chyba matczynym instynktem, w 20 minut przygotowałam leniwe do zdjęć do tegoż wpisu 🙂 Jak się za chwileczkę przekonasz, z klusek nie pozostało za wiele po wczorajszej kolacji i moim podjadaniu (tak, ciągle coś podjadam i glamię w tej paszczy i to jest moja zmora 🙁 ).
Ja kluski leniwe najbardziej lubię odsmażone na masełku z bułką tartą i odrobiną brązowego cukru. Czasem dodaję cynamon lub cukier waniliowy. Są pyszne i nie znam osoby, która by ich nie lubiła!
Ale o co chodzi?
Dzisiaj znajdziesz kilka słów o tym, że wszystko co robię w życiu, robię przynajmniej na 100% swoich możliwości i umiejętności. Nie lubię prowizorek i bylejakości. Będzie o tym, że nadal jestem Mamą, ale nieco inną. „Blogerką”, o zmienionej profesji. Panią domu, jeszcze bardziej oddaną ognisku domowemu. Żoną …ok, w tej materii nuda, nic się nie zmieniło, ale ja tę nudę lubię i cenię 🙂
Jak było?
Gdy zaczynałam pisać (a było prawie dwa i pół roku temu!) miałam naszego wyczekanego synka pod sercem. Pierwszy post pojawił się w dniu, kiedy jechałam do szpitala rodzić 😀 Wymyśliłam sobie, że muszę zacząć przed jego narodzinami i choćby miało się to zakończyć porodem w skodzinie – cel musiał zostać osiągnięty! Najpierw przepisy pojawiały się stosunkowo systematycznie, później tak, jak zawiał wiatr (a że wiał rzadko i słabo, to i pisanie podupadło). Nie czułam się usatysfakcjonowana jakością tego co robię. Nie umiałam robić zdjęć, nie wiedziałam, czy to, w jaki sposób piszę i fotografuję w ogóle się podoba. Był to istny kołowrotek – im dłuższy czas upływał od regularnego pisania, tym trudniej było mi się za nie zabrać.
Natomiast z każdego pytania i komentarza cieszyłam się jak norka 🙂 Ba! Było nawet kilka propozycji współpracy! Myślisz – wow? Ja też tak myślałam. Mało tego! Powinnam była odczuć to jako kopniak w dupę żeby iść do przodu, a ja, jak tępa dzida (żeby nie pisać laska 😀 ) stanęłam w miejscu. Chciałam pisać też o sobie, o swoim życiu, o otaczających mnie chwilach i ludziach, ale o tym przeczytasz tutaj (kliknij tu).
Jak jest?
Jest tak, że wróciłam. Wróciłam nie z nadzieją, nie z wiarą, ale z pewnością. Teraz jestem pewna tego, że to, co robię tutaj i w swoim życiu robię na tysiąc procent (no może za wyjątkiem odpoczywania 😀 ). Zmieniło się bardzo dużo, a te zmiany dotknęły mnie na każdej z płaszczyzn, które dla mnie są filarem – stąd pomysł, aby na blogu były właśnie cztery odsłony mojego ja. Będzie też więcej moich zdjęć do artykułów. Pomysł wcielam więc w życie i idę za nim jak dzik w żołędzie – odważnie i z apetytem na więcej!
Obecnie jetem podwójną Mamą i raczej w tej materii za wiele się nie zmieni. Pan Mąż stwierdził, że linia produkcyjna została zamknięta, i więcej ni chu chu! Ale wiecie, przypadki chodzą po ludziach. Ginekolog podczas porodu z szatańskim uśmieszkiem na twarzy stwierdził, że przecież nie muszę konsultować się z Mężem 😛 Serio, serio, serio tak powiedział – myślisz, że to była jakaś haniebna insynuacja lub inna tego typu (ż)aluzja? 🙂
Różnica między moją parką to niespełna 26 miesięcy. Powiedzieć więc, że w domu mamy jak w cyrku z małpkami, to jakby nie powiedzieć nic 🙂 Na domiar „złego” jest jeszcze trzecie dziecko, „nieco” starsze – Mąż. Marcin, to najcudowniejszy człowiek, jakiego spotkałam. To wsparcie, opoka, latarnia, motywacja i miłość. To właśnie on stoi za moim szczęściem i spełnieniem. Wiem, trochę mdło i zaraz rzygniesz tęczą, ale to właśnie on, i moje dzieci, są moim made with love. To są moje trzy serca, trzy radości, ale czasem trzy mega wielkie wkurwy. Tak, właśnie tak, nikt nie ma zawsze kolorowo. Tak też piszę dla Ciebie artykuły – szczerze, i bez przesadnego słodzenia, prawdziwie.
Jak będzie?
Znajdziesz tutaj codzienność z mojego życia. Czy blogerki? Nie nazwałabym się tak. Dla mnie będzie to ukazanie sinusoidalnej codzienności i feerii barw nie tylko na talerzu, ale i w słowie. Przeczytasz o rodzinie, sąsiadach, przyjaźni, zdradzie i miłości – i nie, nie będę opisywała brazylijskiej telenoweli 😛 Napiszę Ci o swoich paranormalnych (lub paranoidalnych 😛 ) przemyśleniach, moim punkcie widzenia. Będą artykuły pełne goryczy i miłości, radości i smutków – jak w życiu. Jeśli natomiast będziesz chciała dodać coś od siebie – zapraszam do polemiki.
A ponieważ kocham gotować i spędzam w kuchni taki ogrom czasu, że aż trudno tej sfery nie ująć w artykułach, to one również będą miały swoje miejsce. Przecież blog to relaks od kuchni – a nazwa zobowiązuje 🙂 W każdym razie każdy opublikowany artykuł, bez względu na temat jakiego będzie dotykał, będzie pisany prosto z serducha. Taki wiesz – made with love, made for you :*
Niechaj stanie się on zobowiązaniem – przed samą sobą, a przede wszystkim – przed Tobą. W końcu co się napisze w sieci, tego się nie wymaże, a co się zobaczy, tego się już nie odzobaczy 😀
Więc do zobaczenia!
Całuski
Gosia
P.S. Jest wśród Was taka jedna, mała, groźna, ale (nie)wredna, bo kochana adwokatka, co mnie tu razem z przyjaciółmi pozwem zbiorowym straszy na wypadek nie spełnienia obietnicy pisania, więc rozumiesz – nie mam wyjścia 😀 Made with love, stay with peace my Dear :*
Przepis na staropolski zakwas na domowy żurek znalazłam gdzieś w moich zeszytowych notatkach. Wydaje mi się, że kiedy po prostu przepisałam go ze starej książki kucharskiej mojej Mamy, ale muszę to sprawdzić jak do niej pojadę, bo nie dam sobie ręki uciąć 🙂
U mnie w domu rodzinnym nigdy się takiego zakwasu nie robiło. Mam jakieś przebłyski, że zakwas wstawiała moja Babcia. Moja Mama natomiast wysyłała mnie po domowy zakwas do naszej sąsiadki z bloku obok, która takowy staropolski zakwas na domowy żurek lub zalewajkę wstawiała hurtowo i po prostu odsprzedawała za grosze. Był to szczerze mówiąc najlepszy zakwas, jaki kiedykolwiek był na świecie. Postawiłam sobie za cel kiedyś taki wykonać i jak tylko mi się uda – podzielę się z pewnością.
Po wszystkich wahaniach, czy wstawiać zakwas, czy go jednak kupować postanowiłam zaryzykować. Samo wykonanie jest banalne, koszta prawie żadne, więc czemu nie spróbować. Powiem tak – warto! Zakwas wychodzi pyszny i aromatyczny. Te sklepowe nie dorastają mu do pięt.
Domowy zakwas przelej do szklanej butelki lub mniejszych słoików i przechowuj w lodówce maksymalnie do 10 dni.
Będę jeszcze eksperymentowała z tym zakwasem. Słyszałam, że wychodzi pyszny z dodatkiem suszonych grzybów. Z pewnością idealnie nada się również do przygotowania domowej zalewajki!
Serowe pączki drożdżowe to kolejna próba odnalezienia tych małych grzeszków w wersji perfekcyjnej. Są puszyste, stosunkowo szybkie w przygotowaniu, chociaż jak dla mnie, podobnie jak ich ekspresowa wersja (tutaj) za mało serowe. Nie przeszkodziło nam to jednak w zjedzeniu całej porcji, aż strach wejść na wagę 🙁
Słoneczna tarta – z kurczakiem i warzywami to pomysł na proste danie idealne na każdą porę dnia. Podawane zarówno na ciepło, jak i na zimno. Doskonale sprawdzi się jako ciepły posiłek w pracy – nawet po użyciu mikrofali smakuje super. Jest przepełniona smakiem jesienno-zimowych warzyw. Słodka, pieczona papryka smakuje idealnie w połączeniu z delikatną cukinią. Sycące mięso, brokuły i kruchy spód, do którego dodałam mąkę razową 2000 przez co spód stał się troszkę twardszy, ale zdrowszy.
Filety drobiowe w pomidorowym sosie z mozzarellą to świetnie, jednogarnkowe danie na każdą porę roku i okazję. Idealne na letni obiad na tarasie z dodatkiem świeżych pomidorów. Rozgrzewające z pomidorową passattą i odrobiną chili w jesienno-zimowe popołudnia. Pomimo, iż danie jest niewymagające, to jest oryginalne w swojej formie. Delikatną kwaskowatość pomidorów idealnie łamie (lub podkreśla :)) miękki, lekko słodkawy i ciągnący się ser mozzarella. Natomiast mięso (indyk lub kurczak), które standardowo ma opinię suchego i twardego dzięki gotowaniu w sosie pozostaje miękkie i soczyste.
Szczerze polecam to danie ze świeżymy ziołami, ciepłą bagietką i dobrej jakości oliwą z oliwek. W porze obiadowej świetnie sprawdzi się z makaronem lub grecką polentą.
U nas zagościły z makaronem oraz ze świeżą sałatką z roszponki, pomidorków koktajlowych, greckiego serka i prażonych nasion dyni i słonecznika z oliwą – mniam 🙂
Składniki:
- 500 g fileta z indyka (lub piersi z kurczaka)
- 1 łyżeczka ziół prowansalskich
- 1 łyżeczka suszonego oregano lub dwie łyżki świeżych listków
- 1 cebula
- 1 duży ząbek czosnku lub dwa mała
- 1 puszka dobrej jakości pomidorów (najlepiej gdy będą to małe pomidorki koktajlowe)
- 250 ml gęstej pomidorowej passaty
- 1 kulka mozzarelli (najlepiej bufala – jest miękka i delikatniejsza)
- 2 łyżki oliwy
- 2 łyżki masła
- 2 łyżeczki cukru
- sól i pieprz
- świeże zioła do podania
Wykonanie:
Mięso (ja użyłam z indyka) opłucz pod bieżącą, zimną wodą i dokładnie osusz za pomocą papierowych ręczników. Filet oczyść dokładnie z białych błonek i chrząstek, a następnie pokrój na około dwucentymetrowe medaliony w poprzek włókien. Mięso delikatnie posól, popieprz i dopraw połową suszonych ziół.
Cebulę i czosnek obierz i pokrój w bardzo drobną kostkę. Na dużą i głęboką patelnię wlej oliwę oraz dodaj jedną łyżkę masła – wsyp cebulę z czosnkiem. Delikatnie je posól i mieszaj, aż delikatnie się zeszklą (nie powinny nabrać koloru). Dodaj wcześniej przygotowane mięso i podsmaż z każdej strony na delikatnie rumiany kolor – około 1.5 minuty z każdej strony. Jeśli wszystkie kawałki nie zmieszczą się za jednym razem na patelni – usmaż je partiami, zdejmując te gotowe na talerz.
Gdy całe mięso będzie już podsmażone – odłóż je na talerzyk i przykryj folią aluminiową, a na patelnię wlej passattę oraz posiekane pomidory z puszki. Dodaj pozostałe zioła, cukier oraz sól i pieprz. Pomidory duś na średnim ogniu bez przykrycia, aż ładnie odparują, a sos zgęstnieje. Na odparowanym sosie ułóż podsmażone wcześniej drobiowe medaliony, przykryj i zostaw na średnim ogniu na około 3-4 minuty. Następnie na wierzchu ułóż plastry mozzarelli i gotuj ponownie pod przykryciem przez kolejnych kilka minut.
Filety drobiowe w pomidorowym sosie z mozzarellą będą się fantastycznie odgrzewały zarówno w piekarniku jak i w pracy – w mikrofali. Podawaj je posypane świeżymi ziołami, z ulubionym makaronem lub kolorowym ryżem. Świetnie sprawdzi się też świeża lub podpieczona bagietka maczana w pomidorowym sosie. Do tego świeża sałata i szybki obiad gotowy. Mało zmywania a smaku ogrom 🙂
Doskonała, zdrowa propozycja zarówno na pierwsze, jak i na drugie śniadanie czy podwieczorek – kasza owsiana z owocami. Ugotowana na mleku z dodatkiem brązowego cukru oraz nasion chia to świetna energetyczna baza dająca mnóstwo energii zarówno ciału, jak i duszy.
Prawdziwe, letnie, wyjątkowe placuszki z serem mascarpone i skórką cytrynową. Cytrynowa nuta świetnie orzeźwia tłusty posmak włoskiego serka. Te małe, rumiane słoneczka w smaku przypominają trochę mini serniczki. Zdecydowanie są na liście top placuszków!
A’la carbonara ze szparagami – błyskawiczny, regenerujący posiłek który przygotujesz w czasie gotowania makaronu brudząc tylko jeden garnek i miskę. Idealnie smakuje w pierwszych letnich promieniach słońca.
Możesz je przygotować w zaciszu własnych pieleszy stojąc w kuchni w piżamie lub bez. Możesz je podać znajomym i rodzinie na kolację, lub zjeść w pracy. Na zimno smakuje naprawdę niczego sobie! Ponad to, a’la carbonara ze szparagami jest niesamowicie, hhhhmm, jakby to powiedzieć, plastycznym daniem. Idealnie pasuje do niego smażony boczek, grillowany łosoś, czy parowany inydyk. Szparagi zastąp cukinią lub brokułem i już masz inne danie. Zamiast jogurtu dodaj samą śmietanę oraz mozzarellę i suszone pomidory – będzie spaghetti A’la Italiano Romano!
Mam nadzieję, że a’la carbonara ze szparagami nie tylko będzie Ci smakowało, ale również stanie się inspiracją dla tworzenia jej nowych wersji! Będzie mi szalenie miło, jeśli skomentujesz co można dodać, aby na nowo odkryć jej smak 🙂
Składniki na a’la carbonara ze szparagami:
- ½ opakowania makaronu spaghetti pełnoziarnistego
- ½ pęczka zielonych szparagów
- 2 żółtka jaj
- 50 g jogurtu naturalnego greckiego (musi być gęsty i jak najmniej kwaśny)
- 50 g śmietanki 30%/36%
- 30 g startego parmezanu
- ½ ząbka czosnku (opcjonalnie)
- Skórka otarta z połowy cytryny
- Kilka gałązek świeżej bazylii (lub ¼ łyżeczki suszonej)
- Sól i pieprz do smaku
Wykonanie:
Wstaw w dużym garnku osoloną wodę na makaron (powinna być tak słona, jak woda w ocenach!). W międzyczasie przygotuj składniki na a’la carbonara ze szparagami.
Cytrynę wyparz i zetrzyj skórkę z jej połowy uważając, żeby ścierać tylko żółtą część. Jeśli decydujesz się na czosnek – przeciśnij połowę ząbka przez praskę. Szparagi umyj, odłam zdrewniałe części pozostawiając tylko jadalną część szparaga. Pokrój je na mniejsze kawałki pozostawiając główki w całości. Parmezan zetrzyj na tarce. Listki bazylii pokrój na paseczki.
Do miseczki wbij dwa żółtka i roztrzep je widelcem. Dodaj śmietankę i jogurt grecki oraz sól i pieprz oraz czosnek i skórkę z cytryny. Wymieszaj z żółtkami.
Makaron wrzuć do wrzącej wody, a na 5 minut przed końcem gotowania dorzuć do niego pokrojone na około 3-4 cm kawałki łodygi szparagów bez główek. Na minutę przed końcem gotowania dodaj główki szparagów. Odlej około ½ szklanki wody z gotowania makaronu, resztę odcedź.
Makaron wraz ze szparagami wrzuć z powrotem do garnka w którym się gotowały i dodaj do niego mieszaninę jajek, śmietany, jogurtu i przypraw. Wymieszaj wszystko dokładnie, jeśli sos już jest za gęsty, dodaj trochę wody z gotowania makaronu. Ponieważ garnek jest gorący, a w sosie są żółtka, wszystko powinno ładnie gęstnieć podczas mieszania. Jeśli tak nie jest, możesz pod garnkiem włączyć mały płomień, ale uważaj, żeby żółtko się nie ścięło, bo zamiast carbonara będziesz mieć jajeczniore. Sos na tym etapie powinien mieć jeszcze odrobinę za płynną postać, ale ser go jeszcze zagęści.
Gdy już makaron z masą jajeczną się dobrze połączą (dolej wody, jeśli to konieczne) zdejmij garnek z ognia (jeśli na nim był) i dodaj starty parmezan. W razie potrzeby dopraw jeszcze wszystko solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem.
Podawaj posypane posiekanymi listkami bazylii i jeśli Ci zostało to odrobiną skórki z cytryny.
Smacznego!
Propozycja podania:
A’la carbonara ze szparagami świetnie smakuje ze smażonym na patelni grillowej łososiem, lub delikatnym mięsem z indyka. Szczerze polecam jak kompletne danie obiadowe.