Szaszłyki z polędwicy. Niby klasyka gatunku, a jednak inaczej. Zawsze to bardziej kreatywna wersja obiadu niż schabowy, a pozwala na przemycenie znaczącej ilości warzyw!
Szaszłyki z polędwicy – czyli klasyka gatunku w moim wydaniu
Ostatnimi czasu mój organizm bardziej potrzebuje czerwonego mięsa, a nie białego kurczaczka, więc powoli zaczynam się na nie przestawiać. Jakoś tak człowiek, nie wiadomo czemu w sumie, przyzwyczaił się do tego kurczaka (w niektórych przypadkach indyka).
Zazwyczaj za wyjątkiem dwóch sztandarowych, tradycyjnych dań nieczęsto się spotyka czerwone mięsko na naszych stołach. Jakich dań? Król nad królami naszego dzieciństwa – schabowy, oraz zdobywca drugiego miejsca – kotlet mielony. Co do zasady nie jesteśmy przyzwyczajeni do jedzenia innego, ewentualnie inaczej przyrządzonego mięsa. Pomimo faktu, że mam ciche spostrzeżenia, że powoli zaczyna się to zmieniać, to nie wydaje Ci się, że te zmiany zachodzą zbyt wolno? Bariera psychiczno-kreatywna (taką sobie wymyśliłam nazwę 🙂 ) jest dla nas wszystkich pewnego rodzaju ograniczeniem.
Jest też i drugie – bariera cenowa, bo nikt mi nie wmówi, że polędwiczki czy inna dobrej jakości wołowina są tanie. Cena zdecydowanie nie jest sprzymierzeńcem w jedzeniu czerwonego mięsa. Z drugiej jednak strony – polędwiczki (niestety wieprzowe, a nie wołowe) jesteśmy w stanie kupić za 5-6 złotych wyższą cenę niż dobrej jakości schab bez kości – może jednak warto czasem „dołożyć”? Bo niestety te wołowe odstraszają ceną o wiele skuteczniej 🙁
Skąd pomysł na szaszłyki z polędwicy właśnie?
Sam pomysł na szaszłyki wyszedł z tego, jak zdrowo przygotować polędwiczki – bez smażenia. Najprostszy sposób? Grill. Myślę sobie ok, ale co z warzywami… i nagle żaróweczka nad główeczką – szaszłyki 🙂 To wspaniała propozycja nie tylko na obiad czy ciepłą kolację, ale również na imprezy rodzinne i nie tylko. Wówczas proponuję, aby robić szaszłyki na połówkach patyczków – żeby każdemu było wygodniej złapać takiego małego szaszłyka i pochłonąć go z apetytem przy maksymalnie dwóch kęsach 🙂
Składniki na dwie osoby:
- 1 polędwiczka wieprzowa (ok. 250 g)
- 1 cukinia (około 150 g)
- 2 cebule
- 10 pieczarek (około 100 g)
- 1 czerwona papryka
- ½ chili
- sól
- pieprz
- rozmaryn
- 2 małe ząbki czosnku lub jeden duży
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- patyczki do szaszłyków
Szaszłyki z polędwicy – wykonanie:
Jeśli używasz tak jak ja drewnianych patyczków – namocz je w zimnej wodzie, gdyż właśnie to uchroni je przed spaleniem się na grillu/w piekarniku. Teraz mięsko – pokrój je grubiej niż ja to zrobiłam, bo gdzieś w czeluściach mojej głowy umknęła informacja, że przecież mięsko się skurczy podczas obróbki cieplnej! Proponuje plasterki/medalionki o grubości 2-3 cm, przy czym skłaniałabym się do trzech 🙂 Do miseczki, do której zaraz przełożysz mięso wlej oliwkę, pół papryczki chili pokrojonej w kosteczkę, pieprz, rozmaryn (ja użyłam świeżego, ale z powodzeniem nada się suszony – około 1 płaskiej łyżeczki), czosnek przeciśnięty przez praskę. Nie dodawaj soli, bo mięso stwardnieje. Wymieszaj marynatę, dodaj pokrojone mięso i wymieszaj wszystko jeszcze raz – odstaw na piętnaście minut, czyli dokładnie tyle ile potrzebujesz na przygotowanie warzywek.
Paprykę kroimy w kostkę, cukinię w plasterki o grubości ok. 1 cm, a cebulkę na cząstki, które łatwo nadziejesz na patyczki. Pieczarki, jeśli są świeże – w połówki albo ćwiartki. Jeśli natomiast obawiasz się czy się dopieką, wówczas możesz je dodać w całości albo przekrojone na pół. Podsmaż wszystko na dużym ogniu na odrobinie oliwy z masłem – pamiętaj, że już wtedy odparuje z nich woda, stąd kawałki są większe. Ogólna zasada – warzywa nie powinny być znacząco mniejsze niż mięsko (czyli odwrotnie niż na zdjęciu :)).
Przed złożeniem szaszłyków w całość, ustaw piekarnik z funkcją grilla na 200°, albo rozgrzej grilla elektrycznego. Na wilgotne patyczki od szaszłyków nadziewaj naprzemiennie warzywka i mięso – i gotowe odkładaj na deseczkę. Oliwkę pozostałą z marynowania mięska posól* i przy użyciu pędzelka posmaruj nią delikatnie szaszłyki. Dopiero tak przygotowane ułóż w piekarniku lub na grillu na około 25 minut, ale pamiętaj o tym, żeby je przekręcić kilka razy podczas pieczenia, żeby równo złapały kolor 🙂
Propozycja podania:
Propozycja stricte obiadowa – ugotowałam króciutko w osolonej wodzie różyczki brokuła, do tego w piekarniku z termoobiegiem nastawionym na 180° upiekłam cząstki ziemniaczków w piekarniku – wstawiłam je około 30 minut przed włożeniem szaszłyków – wtedy piekłam je razem z nimi, ale już pod grillem. W międzyczasie gotowały się brokuły i tak w niespełna 90 minut przygotowałam i podałam obiadek w wersji megazdrowej, ale jakże pysznej!
*jeśli jest jej mało – dolej odrobinę