Tak, mam nowy cykl w natarciu. Taki typowo do poczytania, może czasem zainspirowania się. Niech będzie nazwany roboczo #mójnajlepszyplan. Dlaczego najlepszy? Bo zrobiony przez samą siebie. Tylko Ty wiesz, co tak naprawdę musisz zrobić, aby poczuć w sobie #TĘMOC! Nikt nie może Ci narzucić, że w tym miesiącu powinnaś uporządkowywać zdjęcia, a w innym przesadzać kwiatki.
Co Ci da taki plan? Jeśli będzie oparty w większości na „małych rzeczach”, które z uśmiechem na twarzy odznaczysz jako zrobione – to po prostu da Ci to szczęście! Nauczy nawyku bycia z siebie zadowolonym. I powiem Ci coś jeszcze, coś, co może wiele z Was zaskoczy – będziemy się tego uczyć równocześnie. Tego, aby doceniać siebie za te właśnie małe/ale wielkie kroki, a nie je umniejszać.
Dlaczego chcę Ci pisać o moich planach?
Styczeń w tym roku mnie zaskoczył. Możliwe, że to przez to, że przez pół tego miesiąca choruję. Najpierw całą trójką z dziećmi, a potem sama. Jak mnie dopadło, to na całego. Bez antybiotyku nie dało rady. Jak się właśnie okazało – mamy już połowę lutego, więc i ten miesiąc okazał się szybszy od moich myśli, które zupełnie nie chcą się skupić na tym, nad czym powinny. No cóż, takie życie. Jak to się mówi – nikt nie jest perfekcyjny.
Skąd w ogóle pomysł na taki wpis? Przyszedł jakoś w chorobie – tak zupełnie z zaskoczenia. Pewnie to przez tą gorączkę (a pewnie i nie tylko) ostatnio w ogóle nie czuję w sobie żadnej sprawczości. Jakoś tak wszystko robię typowo zadaniowo, bez wewnętrznej dumy i zadowolenia. Wiem, że każdy z nas jest tak zbudowany, że jego siły witalne układają się w kształt sinusoidy. Ba! Wiem nawet, że na to trzeba się zgodzić i z tym współpracować! Ale do cholery ileż można być w tym dołku ja się pytam?
Człowiek to jednak się powoli przyzwyczaja do tej stagnacji i po prostu jest nam tak wygodniej. Wygodniej jest, kiedy Ci się nie chce, albo czujesz, że nie masz weny. Przecież zawsze mogę powiedzieć, że to wcale nie to, że mi się nie chce i mam lenia, ale mam gorszy dzień, nie mam wizji, nie czuję natchnienia itp, itd. Tak mogę wymieniać naprawdę długo, bo dużo mi się tych moich wymówek przez ostatni czas nazbierało.
Czas to zmienić, a jeśli coś mam zmieniać, to małymi kroczkami. Najgorsze co według mnie można zrobić, to wejść z zapałem w nowe zadanie, po czym pozwolić na to, aby po kilku dniach ten zapał się wypalił. Ja jestem tego idealnym przykładem.
Chciałabyś wiedzieć, jakie małe kroki chcę poczynić w lutym? Ponieważ już jedna trzecia tego wyjątkowego dla mnie miesiąca za nami – część z tego już mogę nawet podsumować 🙂 Serdecznie Cię zapraszam! Odwiedzaj mnie zdecydowanie częściej proszę 🙂
Zadaniowo na luty!
Blogowo
Przygotowywać dwa wpisy kuchenno – kulinarne tygodniowo na bloga
Częściej przypominać o przepisach już istniejących na profilach na Facebooku i Instagramie
Zapisać Majkę na bilans dwulatka (tak, to już dwa latka niedługo!)
Zrobić e-kurs fotografii który mam od dwóch miesięcy i nawet nie weszłam jeszcze na platformę
Domowo
Zrobić porządek w zdjęciach na komputerze
Posprzątać garderobę i wystawić zbędne rzeczy na sprzedaż
Odmalować drzwi i przedpokoju
Dla siebie
Nawyk codziennego czytania – codziennie przez 15 minut z kubkiem melisy przed snem
EDIT. Już wiem, że tego celu nie osiągnę w całości – podobnie jak tego poniżej. No cóż, będzie coś do nadgonienia w marcu!
Ćwiczenia relaksacyjne 2 -3 razy w tygodniu – bo od czegoś trzeba zacząć
Spać zdrowym snem dłużej i efektywniej
Dla rodziny
Aktywnie spędzony wspólnie czas – przynajmniej dwa dłuuugie, weekendowe, wspólne spacery w lutym
Przygotowanie wspólnych plakatów na ścianę
I że to już koniec?
Tak – bo im więcej punktów, tym trudniej zdecydować się na wybór i realizację jednego z nich. W takiej, okrojonej postaci są bardziej wyraźne i przejrzyste. Planner na luty musi być krótki w moim przypadku 🙂
Nie – w planerze, który mam w codziennym użytków, tych punktów w codziennym rozkładzie jest więcej. Jednak nie wszystkie z nich niosą za sobą jakąś zmianę dla mnie (tak jak ćwiczenia relaksacyjne), rodziny czy innego obszaru. Te punkty wyżej wymienione to plany – które teraz muszę ubrać w cele do zrealizowania z przypisaną datą.
Trzymaj koniecznie za mnie kciuki!
Jeśli masz jakieś pytania – koniecznie daj znać w komentarzu – z chęcią na każde odpowiem.
Gosia
P.S. Ja naprawdę jakoś ostatnio nie ogarniam uciekającego czasu, dlatego wybacz, ale zdjęcia w tym artykule nie pochodzą spod mojej ręki