Home Kobieta 6 powodów przez które nie zrealizowałam swoich postanowień

6 powodów przez które nie zrealizowałam swoich postanowień

by Gosia Socha

Nastał nowy rok, a z nim miliony postanowień. Wiesz, że uśredniając każde z nich dotrwa do 20 stycznia? Więc może od razu warto sobie odpuścić, skoro i tak, to co zaplanowane nie zda racji bytu? Usiadłam ostatnio na spokojnie z kubkiem herbaty, i oprócz podsumowania poprzedniego roku, starałam się znaleźć przyczyny przez które nie zrealizowałam swoich postanowień w minionym już roku. No, może nie tyczy się to każdego, ale niestety – większości.

Wszyscy z pewnością wchodzimy w nowy rok z nowym zapałem i energią. Jakoś magicznie tak się dzieje, że ten czas jest magiczną grubą kreską oddzielającą stare od nowego. Niby nic się nie zmienia, budzimy się tak jak zawsze dnia następnego (po mniej lub bardziej nieprzespanej nocy). A jednak coś się w nas zmienia. Kotłują się różne emocje, podsumowania, dalekosiężne plany i postanowienia. Czy mają one szanse się ziścić? Oczywiście, że tak! Ważne jest, abyś nie popełniła tych samych błędów, które popełniłam ja, przez co nie zrealizowałam swoich postanowień – nie tylko tych noworocznych.

6 powodów przez które nie zrealizowałam swoich postanowień

Planowałam jak zjeść słonia

Stawiałam przed sobą cały cel – jako jego rezultat. Nie dzieliłam go na poszczególne etapy, i to był mój ogromny błąd. Bo jak najlepiej zjeść słonia w całości? Po kawałku! Słoń w całości przeraża swoją wielkością, onieśmiela a czasem wręcz zniechęca. Natomiast duży projekt podzielony na części już jest bardziej wykonalny. Małe kroki, to mniejszy wysiłek za jednym razem, a to oznacza  – większy zapał. Duże nie zawsze jest lepsze, i to się właśnie tyczy rozplanowania swoich celów.

Narzucałam za duże tempo

W szale planowania zawsze daję się ponieść emocjom. Swoim – to rzecz wiadoma, ale często jest to też presja otoczenia.  Wszyscy dookoła mają duże cele, plany i marzenia. Często z krótkim czasem realizacji, drogie, lub po prostu na wyrost. Planując w takim sposób, jedyne co było skuteczne i efektywne, to przytłoczenie samej siebie ilością rzeczy. We wszystkim trzeba zachować umiar i myśleć racjonalnie. I o ile marzenia można mieć abstrakcyjne i irracjonalne, o tyle cele już nie. Tutaj zaczyna mi przyświecać jedna prosta zasada: mierz siły na zamiary.

Nie oznacza to jednak tego, abyś nie podnosiła sobie poprzeczki. Ja na przykład mam cel wiadomy każdej kobiecie – utrata wagi. Ale określiłam do jakiej wagi (realnie) i w jaki sposób (co muszę zmienić w diecie i ile razy muszę ćwiczyć). Jeśli do tej pory nie ćwiczyłam w ogóle, to nie ma bladych szans, żebym wytrzymała w postanowieniu – ćwiczenia pięć razy w tygodniu. I tak doszłam do trzeciego błędu, czyli…

Nie pracowałam we własnym tempie

Co to oznacza? Nie tylko narzucałam sobie za dużą ilość rzeczy, lub odrealnione cele, ale również oglądałam się na innych. Trzymając się tego przykładu o wadze – chciałam ćwiczyć tak często, jak obserwowana przeze mnie osoba na IG. Błędne założyłam, że dam radę. Skoro ona może, to ja też. No nie! Jak to się mówi – wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Do celu trzeba dążyć we własnym tempie, żeby na początku nie wypalić całej energii. Ta waga tu jest wyjątkowo trudna, bo w wolnym tempie się zmienia, a w szybkim wypalają się chęci. Warto o tym pamiętać przy ustalaniu obranych celów.

Zastanów się też, czy Twój cel wynika z Twoich marzeń i pasji. Czy może wynika z presji otoczenia? Jeśli to ten drugi argument jest w sile, to od razu zrezygnuj z postawionego celu. Ja dałam się wciągnąć w schemat z angielskim i jego dokształcaniem.

Źle określiłam cel

Już o tym pisałam wcześniej. Nie wystarczy wpisać w kalendarz – cel -> utrata wagi. Ja tak robiłam i nie zdało to żadnego egzaminu. Dopiero cel określony dokładnie, w mierzalnych ramach i w określonym czasie jest osiągalny (czytaj możliwy do odkreślenia i przełożenia do puli – wykonane z sukcesem 🙂 ). Okazało się, że realizacja celu nierozerwalnie zależy od jego sformułowania.

Wyznaczałam zbyt wiele celów na jeden raz

Chodzi przede wszystkim o to, że zbyt dużo nawarstwiało się celów w jednej czasoprzestrzeni. Chciałam osiągnąć za dużo na jeden raz. Sztuka polega na tym, żeby umiejętnie rozdzielić te zadania w czasie. Zbyt długa lista rzeczy do zrealizowania tak naprawdę zamiast Cię zachęcić do działania, Cię od nich odciągnie. To trochę jak z tym zjedzeniem słonia – trzeba go jeść po kawałku. Cele też trzeba wyznaczać po kawałku. Gdy tego nie zrobisz, zaburzy to poczucie Twojego wewnętrznego komfortu. Skutek będzie wówczas taki, że nie znajdziesz w sobie odwagi na ruszenie tej góry lodowej, którą sama zbudowałaś. Tak jak ja przez ostatnie lata.

Koncentrowałam się na przerażająco długiej drodze, zamiast na celu i możliwości jego osiągnięcia

Ten błąd zawiera w sobie większość wymienionych powyżej. Ponieważ zaplanowałam zjedzenie słonia w całości, w za dużym i nie swoim tempie tempie, a dodatkowo niedookreśliłam swojego celu -> nie osiągnęłam go. Wszystkie te błędy zasłoniły mi cel, do jakiego dążę, a pokazywały tylko ile pracy mnie czeka w nieokreślonym dokładnie czasie. Czym to zaskutkowało? Czy tylko nie wykonaniem założeń? Nie. Zaskutkowało również zmieniejszeniem poczucia sprawczości i zniechęceniem do podejmowania dalszych działań. Bo przecież nie dałam rady w zeszłym roku, to nie dam i w tym.

To zmiana na lepsze

Podsumowując. Zakładanie celów i ich późniejsza satysfakcjonująca realizacja jest swoistego rodzaju zmianą, jaką sama fundujesz sobie w życiu. Do każdej zmiany natomiast trzeba się skrupulatnie i skutecznie przygotować. Dużo ryzykujesz zapisując cele spontanicznie – zgodnie z siłą chwili, a nie rozsądku.

Natomiast stawiaj sobie cele wysoko. Podnoś poprzeczkę, ale powoli. Nie pozwól sobie na stagnację. Nie daj się zwyciężyć czarnym myślom, że skoro nie udało się zrealizować czegoś z poprzedniej listy, to w tym roku rzucasz broń i nie podejmujesz żadnych działań. Pamiętaj, że „nicnierobienie” to dobra forma na odpoczynek od czasu do czasu, ale nie codziennie. To też forma spędzania czasu, która wchodzi w krew i staje się poniekąd nawykiem, który zamiast Cię wypchnąć do góry i dodać skrzydeł – pociągnie na dół.

 

Więc co? Robisz ze mną rewizję tego, co chcesz osiągnąć z nowym rokiem? Ja nie czekam i zaczynam działania. To wreszcie musi być nasz czas!

 

Pozdrawiam

Gosia

P.S. Planner kupiłam już drugi raz u glamcrative.pl <3

You may also like